• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

z bliska i daleka

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2023
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Sierpień 2021
  • Czerwiec 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Maj 2019
  • Kwiecień 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018
  • Październik 2018
  • Wrzesień 2018

Najnowsze wpisy, strona 6

< 1 2 ... 5 6 7 8 9 10 11 >

Czuje sie jak Belg

Wyszlo troche slonca (historycznie cieply miesiac luty) i od razu chodze inaczej. Wystawiam sie do slonca i jeszcze troche, a jak rasowy Flamand, usiade sobie na balkonie miedzy pojemnikiem na warzywa a koszem na smieci i bede lapac pierwsze promienie. Moze przyda mi sie troche doladowac baterie.

 

Nawet Kacperek jakos pozytywnie nakrecony biegal w weekend. Usmiechniety, bez kataru (pewnie ze trzy dni przerwy mamy), chowal sie za wszystkim i udawal, ze bawi sie z nami w Akuku. No i juz blizej niz dalej, az pojdzie sam. Czasem sie zapomni (szczegolnie, jak zobaczy telefon) i zdarza mu sie zrobic kroczek, zeby zaraz zrobic asekuracyjny upadek na pampersa. To kolejny nowy rozdzial. W ogole, zblizajaca sie data pierwszych urodzin Kacperka sprawia, ze robie sie coraz bardziej sentymentalna. Nastrojowi nie pomaga pewnie fakt, ze Ksieciunio budzi nas codziennie o 4.30. Ale, jak wszystko, to tylko kolejna faza. A o sentymentach napisze moze wiecej za kilka dni.

 

Sciskam Was tymczasem (o ile ktos czyta) :)

 

 

18 lutego 2019   Dodaj komentarz

Nic nowego

W ubiegly piatek bylam nieco naiwna myslac, ze Kacperek rzuci mi sie z radoscia na szyje, wyteskniony okrutnie przeciez po calym tygodniu niewidzenia mamusi.

Taa.

Gdy przyszlam po niego do zlobka, popatrzyl na mnie i niepewnie sie usmiechnal w stylu "hej, znam te pania", ale cos mu ewidentnie nie pasowalo. Nie dal sie ubrac w kurtke (opiekunka musiala mi pomoc go opanowac). W domu nie chcial sie przytulac, tylko pelen werwy sprawdzal, czy wszystko jest na miejscu. Zabawki w pudle, pralka za drzwami szafki i smieci w koszu na pampersy. Troche bylo przykro.

Az na chwile wpadla kolezanka z corka. Wtedy sobie przypomnial, ze Mamusia nie jest taka zla...uczepil sie mnie jak malpka i wlasciwie ostatnie dni nie bardzo chcial sie puscic. Oczywiscie zostal w poniedzialek i wtorek w domu, bo katar, bo uszko chyba boli. Juz rozumiem, co mieli inni na mysli mowiac, ze to chorowanie sie nie konczy, gdy dzieci sa w domu. 

 

I nawet nie mam, co tu napisac. Szczytm moich mozliwosci bedzie dzis wyjscie do supermarketu po dwoch tygodniach przerwy. Rutyna :-) I czekamy na wiosne.

13 lutego 2019   Dodaj komentarz

Byle do wiosny

Niektorzy odliczaja tygodnie weekendami, zastanawiajac sie, co takiego sie robilo tydzien temu, a co zrobi sie w nastepny weekend. Dzis przylapalam sie na tym, ze liczylam, kto z nas byl chory, w ktory weekend. Katar trzy soboty temu, paskudna wirusowka z wysoka goraczka 2 tygodnie temu i, gdy wreszcie zimne oklady i godziny przytulania (Kacperka) przyniosly efekty, w ostatni weekend angina w jakiejs paskudnej kombinacji z zapaleniem spojowek, sciely (tym razem)mnie z nog na kilka dni. Ktos po prostu wyciagnal wtyczke i gdzies zgubilam kilka ostatnich dni. Murphy tylko podkrecil wasa pewnie, bo to akurat byl weekend, gdy Frytek na trzy dni wyjechal z praca na narty. Gdyby nie tesciowie (ktorzy tez postawili swoje zycie na glowie na te kilka dni), pewnie bym na facebooku musiala szukac rozwiazania "Aaaa oddam Mojego Synusia w dobre rece na dni kilka".

 

To wszystko tak tutaj niby zartem, ale wcale mi do smiechu nie bylo. I tak sobie obiecywalam, ze jak juz znow przejrze na oczy i wstane na nogi, to wreszcie znow cos sensownego zrobie ze swoim zyciem. Pomysl na kolejenych kilka dni juz mam, bo tesciowa powiedziala rano przez telefon, ze Kacperek znow jest przeziebiony. I, ze jego oczko nie wyglada najlepiej... Zostal odstawiony do zlobka, ale zaraz lece go odebrac. Ciekawe, czy po tygodniu rozlaki jeszcze mnie pamieta? 

 

"Zagranico" wcale nie zawsze jest latwiej. Czasami jest tak bardzo za daleko.

Chcialam juz z zapalem zaczac szukac nowej pracy, wyslalam nawet jedna (serio niezla) aplikacje, ale trzeba sie chyba na chwile jeszcze nie mocowac sie z rzeczywistoscia, tylko sie jej poddac. I odczekac jeszcze swoje. Mialam pobyc w domu, zeby naladowac baterie, ale zapomnialam, ze najpierw przeciez odpuszca adrenalina i wtedy trzeba sie przeciez wychorowac, wymarudzic i potem dopiero powstac. Juz chyba mam dosyc zgorzknialej Ani. Wiecej jest przeciez tych fajnych momentow. Zaraz przytule swojego Kluseczka. Pozwole mu wieczorem zasnac w swoich ramionach (pewnie po bitwie o pizame). Wszystko krok po kroku. :-)    

08 lutego 2019   Dodaj komentarz

Kolejne postepy

Maly czlowiek ju nie jest taki maly. Od kilku dniu zdarza mu sie zapomniec sie na chwile i dzielnie stoi wtedy sam, bez trzymanki. A jak nie stoi akurat, to zapewne przesuwa meble, albo stuka zabawkami w podloge. Nie wiem, jak ja Frytkowi powiem, ze pekla nam listwa w parkiecie. Myslalam, ze dzieci to tylko rysuja po scianach...

 

Z rownie duzym entuzjazmem Kacperek poznaje swiat. Juz wie, do czego sluzy szczotka do wlosow. Rano zaczal okladac szczotka po glowie spiacego tate. Znaczy sie czesal...

 

No i chyba jeden z fajniejszych momentow ostatnio. Pierwszy moment porozumienia.

Lezymy rano we trojke w lozku. (Na poranne drzemki pozwalam w duzym lozku) I mowie do usmiechnietego Kluseczka: "No obudz tate!"

A ten sie odwraca w strone Frytka i potem pytajaco patrzy na mnie, czy na pewno dobrze zrozumial. Na moje "Tak! Dobrze, tate!" rzuca sie radosnie na Frytka. 

Znaczy sie rozumie! i to po polsku! Szkoda tylko, ze "nie, nie wolno" jakos jeszcze nie bardzo chce zrozumiec.

   

23 stycznia 2019   Dodaj komentarz

Swieta, swieta i (jak zwykle) duzo o K.

Postanowienia noworoczne? Uzywac mniej telefonu. Przynajmniej w obecnosci Kacperka.

Dwa razy, gdy odbieralam Kluseczka ze zlobka, zastalam go z zabawkowym telefonem w reku. I dobrze wiedzial, co robi, bo gdy wzielam go na rece to przylozyl mi telefon do twarzy. Ot, jaki madry.

 

Wkroczylismy tez w nowa faze odbierania ze zlobka. Na poczatku byla obojetnosc na widok mamy. Potem (krotko) byla radosc, potem byla faza wymuszanego placzu na widok mamy, a jakis czas temu zaczelo sie juz pelzanie i raczkowanie (czasem tez placzac) w strone mamy. W ubieglym tygodniu natomiast musialam Kacperka ze zlobka wyciagac (prawie) sila. Gdy juz zobaczyl, ze mama przyszla, usmiechal sie szeroko ... i odwrocil sie zeby bawic sie dalej. Poniewaz opiekunka karmila akurat innego maluszka, moglam wejsc na sale, zeby swojego Chlopczyka wyciagnac. Doslownie wyciagnac, bo schowal sie w plastkowym domku i im bardziej sie staralam go przekonac do wyjscia, tym bardziej ten sie chowal. Ostatecznie wyciagnelam go (szalenie zadowolonego) okienkiem.

 

Znow wydaje mi sie, ze taki ‘wiekszy’ sie zrobil. Bawi sie z ‘duzymi’ dziecmi, jak swoj. Maskuje swoj wiek faktem, ze juz stoi, a przy pomocy mebli i krzesel potrafi sie calkiem zwinnie przemiesczac na dwoch nozkach. To sie bawi z dwulatkami, co tam maluszki.

Zeby nie bylo, ze sam lukier, Casper ma tez swoje gorsze dni. Jak sie zlosci to po calosci, caly blok go wtedy slyszy. I nadal rosnie silny. Nie wiem, po kim taki jest mocny. Trzeba go bylo moze August nazwac?

 

I mimo, ze jestem wiecej w domu, to, jak zwykle, wcale nie udalo mi sie czesciej siadac do pisania. A znow tyle by sie chcialo zapamietac tych malych momentow. Jak usypianie Kacperka, ktory juz prawie odplywa i w pewnym momencie nagle otwiera oczy, patrzy na mnie i wyjmuje sobie smoczka z buzi, wklada do mojej i zasypia dalej. Lub, gdy nakrylam go, gdy znaleziona w kojcu lyzeczka karmil pluszowego hipcia.  

Przytulak z charakterem.

Podczas ostatniej kontroli lekarskiej, pediatra pokazywal mu, czym zaraz zbada mu uszko. Kacperek oczywiscie (w obecnosci nieznajomego) zachowywal sie wzorowo. Zaciekawiony, ogladal sprzet medyczny (szczegolnie ze wzgledu na kabelki! Wiadomo!), ale im pewniej sie zachowywal, tym bardziej czulam zaciskajaca sie mocno na moim swetrze piąstkę. Mama moze jest zla, ale czasami lepiej jej pilnowac, zeby nie uciekla. Wiadomo.

 

I z tego skladaja sie obecnie nasze dni. Mialam wypoczac, chodzic na silownie kazdego dnia i szczuplejsza o 5 kilo zaczac  od lutego na nowo poszukiwania pracy. Nadwyrezona kostka i inne takie dolegliwosci daly mi dobry tydzien pochodzic na fitness. Tym samym zaczelam juz na nowo powolne poszukiwania. Moze tym razem bede miala wiecej szczescia. Albo przynajmniej lepsze godziny pracy. A 5 kilo? Jak zwykle... Chociaz... w tym roku sie uparlam!

 

Ah, no i jeszcze kilka slow o Swietach. Udalo sie. Barszcz wyszedl dobry, jak nigdy. W ogole jakos malo resztek zostalo. Wszyscy nawet juz wiedzieli, o co chodzi z tym calym oplatkiem. Nawet nowy Połówek mojej blond szwagierki, obecny na wigilii, zostal rzucony na gleboka wode i poradzil sobie z oficjalnym przedstawieniem rodzinie i z oplatkiem i z pierogami z kapusta. Jakos w tym roku bylo wyjatkowo pogodnie i radosnie, bo i wszyscy byli obecni. Nasz stol jakis taki za maly sie zrobil. Az milo. Nawet Kacperek (ktory dobrze wiedzial, ze powinien o czasie isc spac) twardo siedzial zadowolony i ani myslal konczyc wigilii przed innymi.

Kilka lat temu wydawalo mi sie to nie do przezycia, pierwsza wigilia poza Domem. Co roku teskni sie nadal, ale w miedzyczasie stworzylismy tutaj nasze tradycje i ... wariacje na temat polskich tradycji. Jak np przygotowany przez tesciowa ‘gulasz (?) ’ rybny z zupa krabowa i krewetkami... wiadomo, po staropolsku. Grunt, ze bez miesa J

I choc teskni mi sie czasem do leniwego siedzenia trzy dni za stolem, Listow do M w telewizji, to spacer po swiateczym kiermaszu nad Skalda, grzane wino i wieczorne robienie domowej pizzy to tez sposob zeby spedzac rodzinnie Boze Narodzenie. Co kraj to obyczaj.

 

I z ta mysla zegnam sie a dzis. Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!

16 stycznia 2019   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 5 6 7 8 9 10 11 >
Oj_anka | Blogi