• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

z bliska i daleka

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
24 25 26 27 28 29 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2023
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Sierpień 2021
  • Czerwiec 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Maj 2019
  • Kwiecień 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018
  • Październik 2018
  • Wrzesień 2018

Archiwum marzec 2020

Dziwnie sie zaczela nam wiosna w tym roku....

Usadowilam sie w pokoju goscinnym, tzn. tym na pietrze, z widokiem na domy sasiadow (z naszej sypialni widac glownie sosny). Pokoj nazywa sie goscinny, bo caly czas zakladamy, ze przeciez kiedys nas bedziecie jeszcze odwiedzac.

Slonce swieci intensywnie na bezchmurnym niebie, az nie chce sie wierzyc, ze jestesmy w Belgii. Natura nic sobie nie robi z wszechobecnych ostrzezen i, jak gdyby nigdy nic, rozkwitaja wszystkie drzewa i krzewy. Ale jednak troche smutno. Nawet ogrodowy rozbojnik Casper wyszel z tata na chwile do ogrodka, ale zaraz stanal znow pod drzwiami i chial komy (domek). Teraz spi spokojnie. Popoludniowa drzemka po porcji makaronu to calkiem niezly pomysl.

 

Ciesze sie, ze Casper jest taki maly i, ze niewiele rozumie z obecnej sytuacji. Pewnie sobie mysli, ze to po prostu jakies przedluzenie chorowania, bo przeciez z katarem zazwyczaj musial zostac w domu. A teraz to w ogole jest i tata caly czas w domu (choc nie zawsze chce sie bawic), to za czym tu tesknic?

 

Casper dostarcza nam rozrywki i odwraca skutecznie nasza uwage. Tak, jak w ubieglym tygodniu, gdy nagle zaczal pod lodowka wolac mee mee. A ze po niderlandzku slowo ‘mee’ znaczy tyle co polskie ‘z’, to myslalam, ze cos tam po prostu sobie opowiada. Ale gdy sytuacja sie powtorzyla i uslyszalam mee mee schaap (nl. owca) to zrozumialam, ze chodzi o serek kanapkowy z rysunkiem kozy. Oczywiscie sprosowalam, ze jaka tam schaap, przeciez to KOZA. Tak sie spryciarz nauczyl, ze wola teraz co rano mee mee kołza mee!.

 

Kolejnym polskim slowkiem jest moko (mokro), bo (o dziwo) brudne rączki przy jedzeniu troche zaczely mu przeszkadzac. Jakby zapomnial czyim jest synem!

 

No i ogolnie duzo mowi. (Ciekawe po kim?) Oczywiscie dominuje niderlandzki (lub cos, co powinno niderlandzki przypominac). Ale doskonale rozumie, co do niego mowie po polsku. I jak chce to sobie tez przypomni potrzebne slowko. Dzis mnie znow pospieszal.

- Mama, jas, jas jas, jas!

(Brak reakcji z mojej strony, zasadniczo zaden chlop mnie nie bedzie pospieszal)

- Mama, mama!  Kur-tkka!

 

**

I jakos udalo nam sie przeturlac pierwszy tydzien kwarantany.

Praca z dzieckiem i Psim Patrolem w tle nie jest przesadnie efektywna. Korzystam wtedy z popoludniowych drzemek Casperka, zeby we wzglednym skupieniu zajmowac sie tymi trudniejszymi sprawami . Ciesze sie, ze (jeszcze) moge pracowac i tego staram sie trzymac. Liczby dotyczace bezrobotnych w Belgii sa jednak zatrwazajace.

No i praca pozwala jednak troche odwrocic uwage od czarnych mysli. Casper przeziebiony, Frytek tez pokasluje i teraz juz nikt nie wie, czy to pozostalosc po grypie czy inny powod do zmartwien.

Staram sie nie roztkliwiac. Mam wrazenie, ze zapadlam w pewien letarg i zyje po prostu z dnia na dzien. Nakarmic Kacperka, popracowac, pampers, nakarmic Kacperka, drzemka, pampers, popracowac, dac owoc,  wyjsc do ogrodka, Psi Patrol, kolacja i spac.

 

Uwielbiam teraz spac. Nie zebym wczesniej nie lubila, ale teraz mam poczucie, ze syn przynosi najlepsze ukojenie. Zaczeli mi sie snic dawni znajomi. Tak, jakbym cofala sie w czasie, albo gratis poleciala do Polski.

 

Wieczorami czytam Kacperkowi ‘Pucia’. A jak nie czytam, to opowiadam czasami historyjke. Chyba bardziej jednak opowiadam ja dla siebie. Opowiadam, jak Maly Kacperek z mama i tata jedzie w podroz do Polski. Jak je sznycla w niemieckiej restauracji przy autostradzie, a potem, jak spi w hotelu Magbedurgu (o ile go tam wpuszcza, bo rok temu przeciez rozsypal swoje mleko na wykladzinie hotelowej). Potem Maly Kacperek odwiedza ciocie Kasie w Poznaniu, az na koncu dojezdza do Domu Babci i Dziadka.

I tego sie trzymajmy. Moze nie w lipcu. Ale za to na Swieta spotkamy sie wszyscy przy wspolnym stole?

22 marca 2020   Dodaj komentarz

Dwa lata temu

Obeszlo sie tym razem bez sentymentalnego wpisu na urodziny Malego Czlowieka. Moze dlatego, ze akurat w przeddzien jego drugich urodzin (prawdziwa) grypa zwalila go z nog. A dwa dni pozniej jego tate. W pewnym momencie bylo nam juz nie do smiechu, bo ten zawsze zadowolony (i glodny) Mlody Czlowieczek przestal nam jesc i pic. Nie mowie juz warzywach, czy nawet kanapkach ulubionym salami. Nawet frytki (poszlam specjalnie do smazalni frytek, bo przeciez tuz obok apteki) czy „mm pitta!” nie spotkaly sie z entuzjazmem. Nawet melk tez nie. Po ciezkim tygodniu jednak wszystko zaczelo wracac do normy. Spodnie troche luzniej na nim wisza i nogi (jak to u Belgow) jakies zrobily mu sie jeszcze dluzsze. No i wrocil apetyt. Na „jablkowa skarpetke” (Appel-sok) i na serek kozi na kanapce. Po czym wiem, ze na serek kozi? Bo gdy otworzylam lodowke i zapytalam Malego Czlowieka, co chce jesc, to ten zaczal radosnie meczec ‘meee meee’. Moze chorowanie juz za nami? Taka mam nadzieje. Mam wrazenie, ze ten tydzien w domu troche jednak dobrze zrobil moim chlopakom. Po dwoch dniach wolnego ja musialam juz isc do pracy, wiec chlopaki zostali razem. I mam wrazenie, ze Tata Frytek wszedl na kolejny poziom uwielbienia w oczach syna. Teraz, jak zle, to nie zawsze mama jest potrzebna zeby sie przytulic. A gdy klade Kacperka sama spac, to slysze lekka pretensje w jego glosie Papa weg (nl. Taty nie ma).

 

Co do innych chorob...Nieprzyjemna atmosfera paniki wisi jednak w powietrzu w zwiazku z innymi chorobami. Strach otworzyc internet. Moze wynika to troche z podejscia? Jedni sie nie przejmuja, inni przejmuja sie bardziej. Poki co, ja pracuje (dzis wyjatkowo z domu) i zastnawiam sie, czy doczlapie sie do stalego kontraktu po kilknastu miesiacach na tzw „czasowkach”. Zeby nie bylo, ze na Zachodzie tylko tak latwo i obok mandarynek na drzewach rosna stale kontrakty. Ja sie w ogole chyba lubie martwic.

 

 

Ale o czyms optymistycznym.  Po dwoch latach susz i niskiego poziomu wod gruntowych, wreszcie spadlo w ostatnich tygodniach tyle deszczu, ze poziom sie uzupelnil. To calkiem dobrze. Uwazny czytelnik jednak sie domysli, ze oznacza to ostatnie tygodnie pelne deszczu i kilka weekendow siedzilismy w czterech scianach, ze wzgledu na szalejace (oczywiscie co weekend) wichury i sztormy.  

 

Ciesze sie ogromnie, ze mamy ogrodek. Mozna wtedy zalozyc koki (tak Casper nazywa ‘kaloszki’) i isc sprawdzic, czy deszcz pada pak pak pak (tzn. kap kap kap). Nawet znalazlam nam stol i krzesla ogrodowe z drugiej reki, ktore moj malzonek nawet entuzjastycznie przywiozl. Jest wiec wizja tego, zeby za jakis czas moc siadac w ogrodku i pic razem kawe. Moze nawet kiedys z goscmi, jak zechca przyjechac. I moze do tego czasu naprawimy taras, bo ten zostal rozebrany w poszukiwaniu hydraulicznej usterki. Juz nawet nie bede pisac, co znalezlismy,bo nie chcecie wiedziec ;-)

 

W tym ogrodku mozna sie tez bawic w chowanego, niezaleznie od pogody. Kacperek jest mistrzem gry w chowanego. Tata go nauczyl (wiadomo). Zasada jest taka ze Casper  (troche tylko) zaslania sobie otwarte oczy (zeby widziec przeciez, gdzie ta mama sie chowa) i liczy „een bejbi tien” (co mozna przetlumaczyc jako: jeden, bejbi, dziesiec). Zazwyczaj tez szybko znajduje tych schowanych. Wiadomo, talent.  

 

W kwestii spania ponosimy kleske. Tzn. Wedle madrych poradnikow dla mlodych rodzicow. Casper spi z nami. O ile jeszcze w ciagu dnia zdrzemnie sie u siebie sam, to na wieczor nawet nie chce mi sie podejmowac walki. Przynioslam juz wiec dziecieca koldre w clownem Bumba do duzego lozka, zeby chociaz ograniczyc walki o koldre. Ale, tak prawde mowiac, to calkiem mi sie to podoba, ze zawsze jest sie do kogo przytulic.

 

Ale ja tu zaczelam o urodzinach.  Nie myslcie zesmy nie swietowali wcale. Opatrznosc (a raczej rozklad dyzurow tesciowej) podsunela nam pomysl, ze impreze przesunac o tydzien wczesniej. Kacperkowi nie mowilismy nic, bo madralinski, duzo rozumie i jak mu sie powie, ze przydzodzi Trien (Katrien) albo oma i opa z pieskiem, to nie bardzo chce spac, w oczekiwaniu, ze goscie zaraz przyjda.

Troche sie dziwil tylko rano, ze wieszam jakis pompon na zyrandolu, ale uznal widac, ze to normalna sprawa, bo zaraz zaczal mi przynosic swoje zabawki, zebym je tez powiesila. Np. hak od auta duplo. Tez musialam powiesic, oczywiscie.

Tak wiec wyspany, zadowolony, troche zbuntowany (Mama zalozyla mu koszule! Z guzikami! Najgorzej!) mocno sie zdziwil, gdy nagle zaczeli wchodzic goscie i to wszyscy ci, ktorych lubi. Ta-tuut (tante Lut) i inne ciocie i wujkowie, i oma i opa, i piesek. Potem byl tort i o ile dmuchnie swieczki nawet poszlo niezle, to za zadne skarby nie chcial zalozyc urodziniowej korony z papieru (taki niderlandzki zwyczaj). Synek Mamusi. Pomyslalam.

W Belgii, co ciekawe, otwiera sie prezenty przy gosciach. Wlasciwie tak nawet wypada zrobic, zeby okazac wystarczajace zainteresowanie i wdziecznosc za otrzymany prezent. Przyjemnie bylo patrzec, ze Casper cieszyl sie absolutnie wszystkim i tylko wolal :‘Ooo wow!’ nawet jak nie wiedzial, co to za prezent. Tylko roweru sie bal J (Tak, wszyscy poszaleli). Plecaka (sama kupilam) tez sie boi (zakladac). Najwieksza wygrana okazal sie jednak prezent od Babci i Dziadka, ktorzy wykazali sie chyba duza cierpliwoscia, zeby stac w kolejce Poczty Polskiej by wyslac POCIAG NA BATERIE!  Ciuu ciuu train byl puszczany tak czesto, ze mama musiala zarzadzic przerwy dla pociagu. Bo przeciez wiadomo, ze pociag czasami tez musi isc spac, na godzine, dwie lub caly dzien.

 

Dwa lata.

Pierwsze urodziny przezywalam jakos bardziej sentymentalnie. Teraz chyba nawet nie mialam czasu sie zastanowic, gdzie zlecial ten rok... A zlecial na kupnie domu i dlugiej przeprowadzce. Na sprawdzaniu uszu i wizytach w przychodni dzieciecej. Ale ten rok tez minal na wakacjach u dziadkow, na ogladaniu Bumby, na pierwszych slowkach i pierwszych krokach.

 

I na tym na dzisiaj koncze, bo chyba trzeba sie do kogos przytulic.

11 marca 2020   Dodaj komentarz
Oj_anka | Blogi