Czuje sie jak Belg
Wyszlo troche slonca (historycznie cieply miesiac luty) i od razu chodze inaczej. Wystawiam sie do slonca i jeszcze troche, a jak rasowy Flamand, usiade sobie na balkonie miedzy pojemnikiem na warzywa a koszem na smieci i bede lapac pierwsze promienie. Moze przyda mi sie troche doladowac baterie.
Nawet Kacperek jakos pozytywnie nakrecony biegal w weekend. Usmiechniety, bez kataru (pewnie ze trzy dni przerwy mamy), chowal sie za wszystkim i udawal, ze bawi sie z nami w Akuku. No i juz blizej niz dalej, az pojdzie sam. Czasem sie zapomni (szczegolnie, jak zobaczy telefon) i zdarza mu sie zrobic kroczek, zeby zaraz zrobic asekuracyjny upadek na pampersa. To kolejny nowy rozdzial. W ogole, zblizajaca sie data pierwszych urodzin Kacperka sprawia, ze robie sie coraz bardziej sentymentalna. Nastrojowi nie pomaga pewnie fakt, ze Ksieciunio budzi nas codziennie o 4.30. Ale, jak wszystko, to tylko kolejna faza. A o sentymentach napisze moze wiecej za kilka dni.
Sciskam Was tymczasem (o ile ktos czyta) :)
Dodaj komentarz