• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

z bliska i daleka

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2023
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Sierpień 2021
  • Czerwiec 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Grudzień 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Maj 2019
  • Kwiecień 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018
  • Październik 2018
  • Wrzesień 2018

Archiwum grudzień 2019

Pukuk! I przedswiatecznie.

Pukuk

 

O tym, ze kazdy jezyk ma swoje wlasne onomatopeje dowiedzialam sie wlasciwie po jakims czasie nauki jezykow obcych. Czlowiek uczy sie gramatyki, slowek, rodzajnikow, ale nie zastnawia sie czy po angielsku kicha sie tez Apsik, a moze jednak Atchu.

 

Tak jak z pukaniem. Anglik puka knock knock, Belg klop klop a Polak puk puk. Albo jak nasz maly Pol-Polak: "Pukuk!". Faza na pukuk zaczela sie wraz z tekturowymi ksiazeczkami, w ktorych mozna otwierac drzwiczki i okienka z papieru (pozdrawiamy ciocie Kasie i Kicie Kocie). Czasem tez w drodze ze zlobka do domu  (a czesto to dluuga droga, szczegolnie jesli musimy przejechac przez anty-samochodowa dzielnice Mortsel) bawimy sie z Casperskim w:

 Pukpuk! Kto tam? Chrum chrum! A, swinka!

Tzn. w praktyce ja zazwyczaj udaje rozne zwierzatka, C. krzyczy Pukuk i tez zaczyna udawac zwierzatka i odgorne zasady kto po kim mowi, srednio nas obowiazuja, tak dlugo jak obie strony sa zadowolone, wydaja jakies odglosy i nie placza w samochodzie.

 

Ale „Pukuk!” jest tez symbolem halasu, a szczegonie tego „najstraszniejszego”, ktorego nie da sie zdefiniowac (jak np wieczorny halas ze oknem). To, ze Casper – dziecko, ktore wejdzie na kazde drzewo i kazdy plot - czegos sie boi, jest tez dla nas zaskoczeniem. Chyba to kolejna faza rozwoju. Ale wracajac do halasow za oknem. Podjerzewam, ze w zeszlym tygodniu ktoremus z sasiadow padl prad (w koncu mieszkamy na wsi) i wspierali sie agregatem. Halasowalo ustrojstwo wieczorem, ale co zrobic. Tak pomysli dorosly, ale dla Kacpra, ktory juz prawie szedl spac, bylo to straszne doswiadcznie. Zastalam go placzacego w lozeczku i tylko pokazujacego na okno, ze to stamtad dochodza te straszne dzwieki niewiadomego pochodzenia. Myslalam, ze troche przytulanek pomoze, ale nie. Ostatecznie dopiero po drugiej z nocy zasnelismy razem na malym tapczanie, a mimo to, jeszcze mruczal przez sen „pukuk pukuk!” i budzil sie spanikowany sie z placzem. Ten swiat, taki ogromny. A przeciez to tylko „Pukuk!”.

 

 

Za namowa (mojej) Mamy postanowilam pisac troche wiecej. Nie, zeby publicznosc sie domagala, ale bardzej, zeby zapisywac chociaz czesc z tych wspomnien zwiazanych z Kacperkiem. Cos w tym jest. Bo te wszystkie dni zlewaja mi sie nieraz w jedna calosc. A kazdego dnia jest cos, co warto byloby zapamietac.

Po nieco dluzszym rozpedzie, Casper zaczal nieco wiecej mowic. Moze wciaz mniej niz jego rowniesnicy, ale idzie mu calkiem niezle, jak na dwujezycznego brzdaca. Pies przestal byc dla niego Asia Asia i zostal waf waf. PolscyBabcia i Dziadek zostali ochrzczeni oma i opa. A raczej: ammmaaa i opa. Ale latwo mi sie polapac, o ktorych mu chodzi, bo dzieli dziadkow na oma, opa oraz na oma, opa, waf waf (czyli dziadkow z pieskiem).   

Zawsze dziwilam sie kolezankom mamom, ze potrafily tak dobrze zrozumiec swoje dzieci. Mowily mi wtedy, ze swoje dziecko rozumie sie duzo latwiej. Cos moze w tym jest. Niby mam pewna przewage, bo i wiecej czasu spedzam z Kacperkiem, i rozpoznaje, kiedy wola po polsku. Z drugiej strony troche trwalo zanim zrozumialam, o jakie zwierzatko mu chodzilo, gdy wolal: „Aki Aki, hiii hiiii, Aki Aki!, hiiii”. Dopoki nie ogladalismy ksiazeczki o wsi (te sa najlepsze, wiadomo). Aki hiii hii okazalo sie swinka, chrum chrum.

No tak, nikt nie powiedzial, ze chrumkanie jest proste.

Dobrze, ze (bujany) „Koni koni”  jest latwiejsze.

 

 

***

 

Przeczytalam w ubieglym tygodniu, nawet niezly, artykul pt.: Jak nie zepsuc dziecku Swiat.

Zaczynal sie wspomnieniami autorki, o tym jak jej mama juz od poczatku grudnia myla wszystkie szafki i okna zeby nastepnie tydzien stac w kuchni by w koncu, w Swieta, wreszcie siasc w fotelu i odpoczywac cale dwa dni po miesiacu sprzatania.  

Brzmi znajomo?

 

Nie bede udawac, dwa wieczory stalam juz przeciez sama w kuchni, zeby po calym dniu pracy i wieczornym ogarnieciu Kacperka, lepic uszka na zapas. Reszte tygodnia oczy trzymalam na zapalki. I po pierogi zadzwonilam do polskiego sklepu, zeby zamowili trzy paczki wiecej w hurtowni. Kacper moze maly, ale tak bardzo zalezy mi, zeby mu przekazac te nasze polskie smaki i zapachy Swiat. Wszystko, co mi kojarzy sie z Domem. Mysle potem jednak, ze przeciez jego Dom jest tutaj. I jakkolwiek byl chciala, on bedzie mial juz nieco inne wspomnienia. Wiglia w Belgii, jak by nie byla udana, nigdy nie jest tak podniosla, jak w Polsce.

Chcialabym jednak, zeby Casper dobrze kojarzyl okres swiateczny. Moze nigdy nie zobaczy plywajacego w wannie karpia, a choinke bedzie ubieral nie w wigilie, ale duzo wczesniej (jak kazdy maly Belg, kiedy tylko Sinterklaas wyjedzie z kraju) ale chcialabym zeby nigdy nie zatracil tego zachwytu, ktory teraz widze w jego oczach, gdy tylko zobaczy choinke ze swiatelkami.  „Boom! Boom!” (nl. Drzewo)

 

I na zakonczenie, bo przeciez jutro bede caly dzien obierac buraki:

 

 

Koleda Erasmusowska 

 

Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni

 

Wesolych Swiat ! 

22 grudnia 2019   Dodaj komentarz

Adwent w nowym domu

W mojej (polskiej) rodzinie jest obecny gen odpowiadajacy za przekrecanie tekstow piosenek. Taki ma moj Tatus (pozdrawiam), taki gen mam tez ja. Po Tatusiu to podejrzewam, bo jakos mu sie za kazdym razem kolysanki inaczej spiewaly (oczywiscie zawsze poprawialam, jak mu sie ‘zapomnialo’ ktorejs zwrotki.) Ja tez wiem po sobie, ze nie jestem w stanie zapamietac tekstow piosenek. Nie wiem, czy jest ‘utul, ze znuzone lkaniem powieczki” czy moze „lkaniem usteczki”. Zawsze na odwrot trafiam.Moj belgijski malzonek potrafi czasem lepiej powtorzyc (nawet bez zrozumienia) fonetycznie polskie piosenki.

Wczoraj odkrylam, ze nosicielem tego muzykalnego genu jest tez nasz Pierwodorny.

 

C. jest fanem clowna Bumby. Bumba (z pochodzenia Antwerpijczyk) to bohater kilkominutowych filmikow dla dzieci do lat trzech. Ktos cos kiedys nagral i chyba nie spodziewal sie, ze Bumba bedzie takim hitem w niskich landach. Ale do rzeczy. Bumba ma tez rozne piosenki, wiadomo. W jednej z nich (tu link) dzieci spiewaja po niderlandzku: „Bumba, Bumba! Podnosimy nozki!”. A co ja slysze wczoraj spiewane dzieciecym glosikiem Kacperka do tej melodii?!

„Bumba Bumba, buty, buty!”.

 

Geniusz.

 

Mlody sie nam troche rozgadal. Wiadomo, ze dominuje niderlandzki. Jak mowie, zeby zdjal kurtke, to pyta sie: „Jasje?”. To mowie: „Tak, kurtke.” I sie dogadujemy w ten sposob. Slowem ostatnich miesiecy jest „Abo” (auto) i „Asia” (piesek). No i polskie slowo „buty”. Syn swoich rodzicow!

 

Z umilowaniem czytamy o przygodach Pucia i chociaz Dziadek z ksiazeczek zostal „Opa” to jednak mam wrazenie (albo nadzieje), ze ta polska edukacja nie pojdzie na marne.

 

 

To tak tytulem wstepu. Wiem, ze malo pisze, ale nie oszukujmy sie, czas wolny to luksus. Od sieprnia nie byam na silowni, a juz nie bede nawet udawac, ze mam codziennie w domu swiezy obiad. Wiec jednak wybieram zazwyczaj ugutowanie zupy, a nie wlaczenie laptopa. Wene nawet mam nieraz, ale potem wroce z pracy, odbiore Malego ze zlobka (a nasz zlobek jest obok starego adresu, przez co codziennie jestem +1 godznie dluzej w drodze), to poza ta zupa na niewiele zostaje sil. A potem i tak trzeba ogarnac pobojowisko w kuchni, wykapac malego silacza, wsadzic w pizamke i ululac do snu. Zasadniczo norma jest juz, ze Frytek po powrocie z pracy zastaje mnie spiaca na tapczanie w pokoju C.  Juz nawet mnie nie budzi.

 

I jak zwykle niechronologocznie.

Jak sie domyslacie (wiecie), od pazdernika zmienilismy adres zamieszkania. Nie ma sie co oszukiwac, kawalek dluzej jezdziemy samochodem do i z pracy (chociaz to glownie ze wzgledu na zlobek, bo uparlismy sie, zeby dziecku stresu oszczedzic i do wrzesnia ma zostac w swoim starym zlobku).

Nie znalazlam jeszcze w okolicy porzadnej piekarni, a markety niby takie same, ale jakies mniejsze. Ale sa przynajmniej. Z drugiej strony slyszymy czasem krowy i konie, obok mamy kawalek lasu (to Belgia, wiec to mini kawalek). Nie chce mi sie juz wracac do ‘starego’.

Sama przeprowadzke troche puszczam w niepamiec, bo kosztowala nas sporo stresu. Moze nie przeprowadzka, ale poprzedni lokator. Ale w miedzyczasie doprowadzilismy dom i ogrod do wzglednego porzadku. Wiadomo, mamy cala liste zyczen (poczawszy od nowej, niezatykajacej sie toalety) az po wstawienie drzwi balkonowych w salonie... ale to sa plany na kolejne lata. Zaczniemy od tych najmniej luksusowych.

 

Pod koniec listopada mielismy wizyte najwyzszej rangi (pozdrawiam rodzicow). Myslalam, ze jak ludzie, pojdziemy elegancko na spacer, moze jakies gofry (dluzsze stolowanie sie jst trudne z C.), ale nie. Spacer byl, gofry niby tez, ale reszte pobytu sie uparli (niektorzy) docieplac nam drzwi garazowe. Taka dobra ze mnie corka. Ale powiem Wam, ze nie dosc, ze wreszcie garaz cieply, to mamy chyba najladniej ocieplone drzwi w calej okolicy J  

 

I tak to, w duzym skrocie. Ide wypic spokojnie herbate. Mlody spi (chory, w domu). Ja mam dwa dni wolne. Wyszlabym na chwile na spacer, ale drzewa zgiete w pol od wiatru... nie, chyba poczekam. Jakos tutaj nawet przyjemnie w srodku. Na stole sloj z niedopieczonymi bialymi pierniczkami i nasz coroczny wieniec adewentowy. Pachnie wszedzie (rozgotowanymi) kopytkami i choinka nawet stoi w tle (wczoraj Casper sam wybieral tj. zaczal glaskac drzewko w sklepie). Znaczy sie Dom a nie dom.

 

Mozna przyjmowac gosci.

 

Usciski

 

09 grudnia 2019   Dodaj komentarz
Oj_anka | Blogi