Tak na szybko
bo zanim zabiore sie do pisania na powaznie, to znow minie miesiac.
Gdy ktos mnie pyta, jaki jest C., to mam przed oczami te kudlata glowke, szeroki usmiech i chochliki w oczach.
Tak, jak dzis, kiedy widzialam, jak cichaczem chowa swoje lwy z Duplo w zakazanej szufladzie. Cichaczem, zeby mama nie widziala. Po czym krzyczy teatralnie "Papa lew nie ma! Papa lew nie ma!". Wiadomo, ze wtedy mama zacznie szukac. Po kilku minutach (rownie teatralnego) szukania udalo mi sie znalezc "pape lwa", a C. chichral sie z zachwytu, jaki mu sie zart roku udal.
On ma naprawde niezle poczucie humoru, jak na dwulatka.
No i to tez moj najwiekszy pomocnik.
"Mama, bejbi help-o!"
Jak tylko ja usiluje przeniesc cos "ciezkiego", ten leci pomagac i trzymac z drugiej strony. Jak stary chlop. Z mina pelna zrozumienia. Czasami mu sie pomyli i zamiast np lekkiej zjezdzalni, lapie sie mojej nogi i tak mnie asekuruje i nie chce puscic, bo przeciez "bejbi help-o".
Ah, i juz nie tylko "bejbi", bo od piatku (przekupiony) potrafi powtorzyc swoje imie. Kajpi.
Dodaj komentarz