Do trzech razy sztuka
Podejscie trzecie.
Moj pierwszy blog skasowalam kilka lat temu. Bez wiekszej szkody dla ludzkosci, a moze nawet z pewna korzyscia, bo nie wiem, czy swiat potrzebowal kolejnego bloga nastolatki. Ja, w kazdym razie, nawet sie nie martwie, ze owczesne tresci nie ujrza swiatla dziennego.
Drugi blog skasowalam (a raczej skasowal sie sam wraz z zamknieciem serwisu blog.pl) z wiekszym zalem, bo zawieral kilkuletnia historie mojego zycia na emigracji. Poczawszy od Erasmusa, poprzez pierwsze lata w Belgii az do poczatku nowej przygody zwiazanej z oczekiwaniem na Malego Czlowieka. Z racji braku czasu, weny i potrzeby pisania pojawialo sie na blogu coraz mniej tresci i uznalam w lutym, ze to moze dobry moment, zeby zakonczyc przygode z pisaniem i pozwolic blogu (blogowi?) umrzec smiercia naturalna, a samej skupic sie na byciu mama. Tym bardziej, ze postanowilismy nie upubliczniac zdjec ani faktow z zycia Malego Czlowieka w internecie. Niech zdecyduje kiedys sam. (Moze zeby tylko nie zakladal smetnych blogow jako nastolatek).
Jak widzicie, zmienilam zdanie.
O ile zdjec nie bedzie nadal, to (po powrocie z wakacji w Polsce) postanowilam wrocic do pisania. Dlaczego?
Bo ten Maly Klusek skonczyl w tym tygodniu pol roku. (I przestal tez byc juz taki znowu maly ze swoimi ponad 9 kilogramami). Nie wiem, kiedy minely te miesiace. A chcialabym zapamietac z tego okresu jak najwiecej. I, mimo odleglosci, chcialabym te najpiekniejsze momenty moc dzielic z Wami, chociaz w ten sposob.
Casper. Kacperek. Kluseczek.
Siedzi obok (a raczej lezy, bo jeszcze nie do konca sam potrafi siedziec) w swoim bujadelku i obgryza pluszowe jablko (szkoda, ze prawdziwe jablka nie smakuja mu tak dobrze). I swietujemy tak nasz porannny rytual. Albo inaczej mowiac - probuje Kacperka przekonac do przedpoludniowej drzemki, zeby w spokoju wypic kawe. Jak zwal, tak zwal.
Witajcie po przerwie :)
Dodaj komentarz