Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż...
Podwyzszona temperatura, rumiane policzki i kolejny atak kataru "znikąd". Znajome syptomy. Sprawdzilam wczoraj stan uzebienia ("No chodz, synus. Ugryz mamusie") i faktycznie, wychodzi kolejny (piaty) zabek. Gorna dwojka. Jak poprzednie cztery zabki, oczywiscie pojedynczo. Nie wiem, kto mowil, ze najgorsze sa pierwsze dwa. Nie widze specjalnej roznicy. Chyba, ze dla rodzicow najgorsze, bo przy kazdym kolejnym juz sie podchodzi do sprawy spokojniej.
Tak wiec zostalam dzis w domu z Maluszkiem o watpliwym samopoczuciu. Juz zapomnialam, jakie to intensywne (godzina 12:30, a ja juz mu trzecie body zalozylam, bo przeciez ziemniaczki, pampers, siusiu bokiem). Z drugiej strony, zapomnialam tez ostatnio, jak wyglada usmiechniety Kacperek, bo odbierany jako ostatni ze zlobka tuz przed 18sta rzadko kiedy mial jeszcze sile sie do mnie jeszcze usmiechac (choc wiem, ze w zlobku sie cieszy do wszystkich). I ten argument o poznych powrotach byl (miedzy innymi) jednym z wazniejszych powodow, dla ktorych postanowilam zrezygnowac z obecnej pracy. Jako HR-owiec, wiem sama, jak ryzykowna jest taka decyzja, wiec bilam sie ostatni czas z myslami skoro i tak nie moglam spac. Jednak jako Ania (albo Ania-Mama), wiem, ze czasami trzeba isc za glosem serca (w tym to mam nawet niezle doswiadczenie). Szczegolnie jesli sie nie jest na swoim miejscu.
Co dalej? Skoncze krotki okres wypowiedzenia, a potem do Swiat dam sobie spokoj. Na posprzatanie szafek, zrobienie obiadu i odebranie Kacperka o czasie. Bo mam tez sama dosyc siebie takiej nieszczesliwej.
Dodaj komentarz