Pożegnanie z cycusiem.
Od razu uprzedzam, ze w ponizszym poscie padaja slowa „pierś” i „cycuś”, wiec jezeli ktos ma problem z tematem (lub z eufemizmem ‘cycuś’), to smialo odradzam dalsze czytanie.
Pozegnanie. Moze jeszcze nie definitywne, bo przeciez juz kilka razy bylo „to chyba juz koniec”. Od dwoch dni jednak Kluseczek nie chce piersi. Pewnie nie pomaga mu w piciu zatkany nos, a moze nie podchodzi mu smak. Albo, po prostu, ten kranik jest ju za wolny, szczegolnie jesli samemu juz umie sie pic z butelki (i te butelke trzymac!). Jaki by to nie byl powod – szkoda. I nie musicie mi pisac „ciesz sie, ze w ogole sie udalo”, bo ja to wszystko wiem. Ale pomimo milych wspomnien (albo wlasnie przez nie), szkoda sie zegnac czyms, co sie lubilo. Komus kto wyrzuca swoj ulubiony sweter, bo zaplamil sie keczupem, nie mowi sie przeciez „oh, ciesz sie, ze miales fajny sweter’. Po prostu, szkoda swetra.
To taki skrot myslowy.
Pewnie, ze sie ciesze, ze sie udalo. W czasie ciazy liczylam sie z mozliwym laktacyjnym fiaskiem, zwazywszy, ze w naszej rodzinie kobietom roznie szlo z tym karmieniem (albo nie szlo wcale). Ale dzieki sprzyjajacym warunkom (spokoj na oddziale), cierpliwym paniom poloznym, ktore co trzy godziny przychodzily nam pomagac i dzieki szpitalnemu doradcy laktacyjnemu (tak, tak – mezczyznie), ktory rowniez mial niewiele pacjentek (w miejskim szpitalu rodzi sporo muzulmanek), udalo mi sie zaczac karmic.
Casper nie byl najlatwiejszym uczniem w tej kwestii. A to źle łapał, a to „antenki” bylo dla niego za krotkie i „uciekaly” mu z buzi. Przez pierwsze 4 miesiace nie umial pic bez silikonowych nakladek. Co oznaczalo, ze przed wyjsciem zawsze musialam sprawdzac, czy te nakladki mam czyste w torbie, zeby dziecka nie zaglodzic.
W ogole, podejrzewam, ze Casper ma DNA zblizone do DNA wegorza. Jesli ktos widzial, jak sprawnie idzie nam zmiana pieluszki, to mozna sobie mniej wiecej wyobrazic, jak sprawnie szlo nam czasem karmienie. Nieraz czekajac w przychodni patrzylam na mamy karmiace cycusiem swoje malenstwa. A Casper sie wiercil, machal raczkami, zrzucal silikonowe nakladki. Poniewaz odciaganie mleka szlo mi roznie, Casper musial wiec zawsze byc ze mna. A, ze pil wolno, to i duzo czasu uplywalo nam dziennie na jedzeniu. Organizacyjnie bylo to wszystko czasem wyzwaniem. Z drugiej jednak strony, nigdy nie widzialam tego, jako poswiecenia. Nie rozumiem komentarzy i zdziwienia na twarzy znajomych, ze tak dlugo karmie/milam. Bardzo lubilam te momenty i nasze chwile na przytulanki. No i jak super praktyczne bylo to w nocy, gdy tylko musialam przystawic lezacego obok dzidziusia do piersi (bez wychodzenia z cieplego lozka!). Juz pomijam aspekty zdrowotne karmienia, bo to trąci dla mnie „laktoterrorem” i lekkim wyrzutem-nie-wyrzutem w stronę mam, ktorym karmienie sie nie udalo.
Karmienie piersia, to byl (jest) dla mnie jeden z najpiekniejszych elementow poczatku macierzynstwa.
I chyba dlatego ta notka jest mi samej potrzebna. Zeby sie pozegnac. Jak z tym swetrem poplamionym keczupem. Poniewaz Kacperek od jakiegos juz czasu pije mleko modyfikowane, liczylam sie z tym, ze pewnego dnia moze sam zrezygnowac z mamusinego mleka. I tak jest chyba latwiej niz samemu powiedziec „stop”.
Bedzie mi brakowac „komfortowych cycusiow na male i duze smutki” i „nocnych cycusiow”. Ale ciesze sie, ze byly.
Dodaj komentarz